Zamek Orlik w Czechach.

 





Gdy zobaczyłam ten zamek przypomniał mi się inny, ten z Nidzicy. Te same wieżyczki czy prawie identyczne dojście do niego. Tak samo jak za tamtym, także za tym również jest jezioro. 





Zamek ten leży u stóp tworzącej sztuczne jezioro Wełtawy. 






Jest wczesny ranek, gdy my udajemy się na zwiedzanie Zamku Orlik. Zatrzymujemy nasz środek lokomocji na małym parkingu w pobliżu zamku. 






Do tej średniowiecznej budowli przybliżał nas szum drzew oraz szum  wody.  Nie wiadomo kiedy ta budowla powstała. Jednak historyczne wzmianki sugerują, że już w XIII wieku nad stromym brzegiem Wełtawy istniała twierdza strzegąca szlaku handlowego biegnącego rzeką. Pierwszymi właścicielami byli czescy królowie, potem różnie z tym bywało. 




Ostatni właściciele nadali mu obecny kształt.  Przekraczamy progi tej nad wełtawskiej budowli i jakbyśmy się znaleźli w innym czasie, przeniesieni do czasów Szwancerbergów.  







Spacerujemy po zamkowych komnatach, licząc, że pokaże nam się biała dama, jedna z właścicielek tego domostwa, bo podobno ukazuje się nie licznym. Troszkę byliśmy zawiedzeni, że się nie pokazała. Może byliśmy zbyt liczną grupą, jak na nią. 






Nie zrobiła na nas dobrego wrażenia sala myśliwska. Gdzie wiszą poroża jeleni, a na posadzce leżą skóry niedźwiedzi. To co kiedyś było na porządku dziennym wśród szlachty czyli polowania dziś wzbudza mały niesmak. 





 Tuż za ścianą Sali Myśliwskiej był gabinet pana domu.  To tu pan domu podejmował interesantów.  To stąd zawiadywał zamkiem.  Dopiero ze statku widać było na jak wysokiej skarpie stał zamek. 

Komentarze

Tłumacz

Popularny post


Moja Polska