Zamek w Łańcucie.
To bardziej pałac niż zamek, a jednocześnie jedna z najpiękniejszych magnackich rezydencji. Rezydencję tą otacza unikatowy park w stylu angielskim.
My swoich samochód zatrzymaliśmy na jednym z niewielkich parkingów w pobliżu zamku. Stamtąd nie spiesząc się udaliśmy się w stronę kas, by zakupić wcześnie zamówione bilety. Do momentu przyjścia przewodnika mogliśmy przysiąść na stojącej nieopodal ławeczce.
Łańcucka rezydencja zmieniała się na przestrzeni wieków. Kolejni właściciele dodawali swoje " trzy grosze ". Zmieniała się budowla, zmieniał się też układ pomieszczeń. Ostatnia przebudowa nastąpiła gdy właścicielami zostali Potoccy. To oni nadali rezydencji jej obecny kształt.
Na łańcuckich komnatach bywali możni ówczesnej Polski. Gościem był nawet książę Kentu Jerzy wraz z małżonką i towarzyszącymi im przyjaciółmi.
Do utrzymania tego ogromnego gmaszyska potrzebna była cała armia ludzi, a także ogromne pieniądze. Umyć tyle okien, na samą myśl robi mi się słabo. Na łańcuckim zamku gościli także politycy, a nawet koronowane głowy.
Gdy my zawitaliśmy przed pałac unosił się tu obłędny zapach kwitnących róż. Roznosił się wszem i wobec i ciągnął kilometrami za nami.
Wow, what a stunning place! The history, the architecture, the gardens...it sounds like an amazing visit. Thanks for sharing the beautiful photos and your experience.
OdpowiedzUsuńWitaj początkiem marca
OdpowiedzUsuńNieustannie mnie zachwyca odkąd zobaczyłam go w Trędowatej.
Może kiedyś sama będę wędrować wokół niego, zajrzę do komnat...
Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam szumem przedwiosennego deszczu